Epidemia otyłości – mówimy o niej coraz częściej i coraz głośniej, ale co z tego wynika? Słyszymy o tym w prasie, internecie i telewizji, ale czy bierzemy sobie do serca i coś z tym robimy? Tymczasem odsetek osób z otyłością stale rośnie i co najgorsze – także wśród dzieci i młodzieży!

[aktualizacja: 05’2021]

Codziennie jesteśmy bombardowani różnymi przekazami z mediów. Ktoś nam coś wyjaśnia, przed czymś przestrzega, czegoś od nas wymaga… Możemy czuć się tymi informacjami przytłoczeni i w konsekwencji dystansujemy się od nich i puszczamy mimo uszu, sięgając po kolejną porcję jedzenia lub przekąskę podczas oglądania telewizji albo grania w ulubioną grę.

A tymczasem statystki są alarmujące! Tyjemy i to szybko, a co gorsza tyją nasze dzieci! Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że w Europie otyłość osiągnęła już rozmiary epidemii, także wśród dzieci i młodzieży. Rośnie nam coraz słabsze pokolenie, którego zmorą za kilka lat będą choroby przewlekłe. Pora w końcu zacząć działać i zmieniać swoje nawyki.

Polska znalazła się w niechlubnej czołówce krajów europejskich, w których w ciągu ostatnich 8 lat odsetek osób z otyłością wzrósł o ponad 5 procent. Zdaniem naukowców przy zachowaniu takiej tendencji w 2035 roku co trzeci dorosły Polak będzie chorował na otyłość! Społeczne koszty tej choroby są ogromne! WHO wylicza, że w Europie aż do 6 proc. wydatków na zdrowie jest związanych z leczeniem chorób spowodowanych otyłością.

20 maja przypada Europejski Dzień Otyłości, w całej Polsce organizowane są Dni Otwarte, podczas których będzie można porozmawiać z chirurgiem, psychologiem, dietetykiem. Pora zrobić ten pierwszy krok, dowiedzieć się więcej, być może nazwać swój problem po imieniu i zacząć zmiany w swoim życiu.

Otyłość i nadwaga, czyli dlaczego tyjemy?

„Odpowiedź prosta: kochamy jeść i się nie ruszać. Niezwykle rzadko powodem przejadania się jest głód! Uwielbiamy zajadać stres, sprawiać sobie przyjemność jedzeniem, kompensować różnego rodzaju niepowodzenia życiowe itd. Mechanizm głodu został wypaczony” – tłumaczy prof. dr hab. n. med. Andrzej Budzyński, Kierownik Kliniki Chirurgii Endoskopowej, Metabolicznej oraz Nowotworów Tkanek Miękkich, CM UJ.

Z jednej strony naukowcy pracują nad tym, by opracować sposób, dzięki któremu człowiek przestałby jeść i zaczął chudnąć. W tym samym czasie znacznie szersza rzesza specjalistów pracuje nad tym, jak nas bardziej przywiązać do jedzenia, jak sprawić byśmy kupowali go jak najwięcej. I to na masową skalę. Chodzi o to, żeby trafić nie do grupki najbogatszych, których stać na krewetki czy kawior, ale do mas, które stać na ziemniaki z sosem.

„Jesteśmy ofiarą ekonomii. Przemysłowi spożywczemu nie zależy, żeby nas odchudzić. Nie mamy też żadnych widoków na skuteczną farmakoterapię. Nie istnieje lek, który wyleczyłby nas z otyłości!” – twierdzi prof. Budzyński, dodając, że olbrzymim niepowodzeniem okazały się próby wprowadzenia leków hamujących łaknienie.

Ośrodek głodu jest tak blisko ośrodka poczucia szczęścia, że moment zablokowania głodu lekami bardzo źle się kończy, na przykład samobójstwami. Uważajcie na leki hamujące łaknienie!

Wysiłek fizyczny to też nie jest proste rozwiązanie. Dla przykładu maraton w wydaniu amatorskim to utrata raptem 4000-4500 kalorii. To tyle, ile potrafimy zjeść w trakcie jednego większego posiłku, na przykład na święta. A przecież nie biegamy maratonów codziennie.

otyłość

Sprawdź także: Nawyki żywieniowe a stres. Co jeść, by ukoić nerwy i zachować zdrowie?

Otyłość olbrzymia – co się kryje za tym pojęciem?

Najważniejszym parametrem, który stosuje się do określenia stosunku masy ciała do wzrostu jest wskaźnik masy ciała BMI tzw. body mass index: BMI = masa ciała (kg)/wzrost2 (m2). O otyłości olbrzymiej mówimy wtedy, gdy wskaźnik BMI kształtuje się powyżej 40.

Otyłość olbrzymią ma około 700 tysięcy, statystycznie to jest około 2%, społeczeństwa. To ogromna liczba i niestety stale rośnie!

Prof. dr. hab. n. med. Krzysztof Paśnik, Kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej, Metabolicznej i Torakochirurgii, WIM prowadzi obserwację pacjentów z otyłością od roku 1993. Na tej podstawie twierdzi, że jeżeli ktoś przekracza pewną granicę, a dla Pana profesora jest to wskaźnik BMI = 35, to właściwie nie ma szans sam schudnąć, nawet pod okiem specjalistów. Mało tego, odchudzanie raczej działa na jego niekorzyść, bo występuje efekt jo-jo. Gdyby pacjent tył systematycznie, w ciągu roku utyłby dwa do pięciu kilogramów. Jeśli odchudza się dynamicznie, efekt jo-jo czasami podwaja, a nawet potraja początkowy ubytek masy ciała.

Otyłość to choroba. Czy pacjenci są tego świadomi?

Niestety pacjenci, mimo iż przychodzą ze swoim problemem do specjalisty, nie potrafią powiedzieć wprost, że są otyli! Skarżą się, że mają duży brzuch, ale słowo „otyłość” nie przechodzi im przez gardło.

Prof. Krzysztof Paśnik zawsze na początku wizyty pyta pacjentów, co ich do niego sprowadza. Na dziesięć osób aż osiem nie potrafi zdefiniować swojej choroby! „To ja od pacjentów wyciągam wyznanie, że chorują na otyłość. Tłumaczę, że to choroba jak każda inna, i że trzeba ją leczyć. A chirurgiczne leczenie otyłości to jedna z najbardziej skutecznych metod leczenia” – mówi prof. Paśnik.

To może Cię zainteresować: Waga kuchenna – wsparcie w odchudzaniu

Operacyjne leczenie otyłości – czy jest skuteczne?

Zaczynając temat operacyjnego leczenia otyłości należy podkreślić, że na początku każdy chory powinien przejść kompleksową selekcję po konsultacjach z psychologiem, dietetykiem, chirurgiem i anestezjologiem. Bardzo dużo bowiem zależy od samego pacjenta, jego silnej woli, nastawienia a także świadomości swojej choroby! Pacjent powinien być prowadzony przez doświadczony zespół lekarzy zarówno przed, jak i po operacji! Chory nie może być zoperowany i porzucony.

Profesor Paśnik już jakiś czas temu wprowadził wśród moich pacjentów obowiązek odżywiania się minimum przez pół roku tak, jakby już byli po zabiegu operacyjnym. I sprawdza, czy pacjenci sobie z tym radzą. „Jest grupa chorych, która sobie nie radzi i zamiast wypracować ubytek masy ciała rzędu pięciu do dziesięciu procent, taki zalecamy przed operacją, a oni tyją” – mówi profesor.

Założeniem Polskiej Szkoły Bariatrii jest, żeby była to zbiorowa praca specjalistów różnych dziedzin. To oni mają zdecydować, czy pacjent może być bezpiecznie zoperowany.

To może Cię zainteresować: Wszędobylski cukier – uzależnia, zniewala i bardzo szkodzi!

Chirurgia bariatryczna – co trzeba o niej wiedzieć?

Trzeba podkreślić, że chirurgia bariatryczna jest chirurgią bezpieczną. Powikłania nie przekraczają jednego procenta; są rzadsze niż przy kamicy pęcherzyka żółciowego czy zapalenia wyrostka robaczkowego.

Mamy tu do dyspozycji kilka rodzajów zabiegów. Najczęściej stosowane jest tak zwane wyłączenie żołądkowe (gastric bypass). Jest to zabieg zmniejszenia objętości żołądka oraz wyłączenia pewnej części jelita cienkiego z pasażu. Tym samym zmniejsza się wchłanianie. Taki zabieg dodatkowo leczy cukrzycę, w której dochodzi do zmian wydzielania hormonalnego. Bypassów jednak nie robi zbyt wiele ośrodków w Polsce.

Drugi zabieg, który przebija się na szczyty to operacja mankietowej resekcji żołądka, która polega na wycięciu czterech piątych żołądka. Z półtoralitrowego pozostaje żołądek o pojemności około 100-150 ml. Tym samym ogranicza się spożywanie pokarmu. Zdaniem niektórych istotnym elementem podczas tej operacji jest wycięcie receptorów greliny, czyli hormonu odpowiedzialnego za uczucie głodu.

„Operacja ma dać szansę układowi pokarmowemu chorego z otyłością „narodzić się na nowo”. Bardzo wiele zależy od chorego, od tego czy po operacji dostosuje się do nowego trybu żywienia czy też stworzy sobie jakąś ścieżkę oszukania efektu wykonanej operacji” – dodaje prof. Andrzej Budzyński.

otyłość

Dowiedz się więcej! Zajrzyj do naszego działu: OTYŁOŚĆ I NADWAGA

1 KOMENTARZ

Zapytaj lub skomentuj:

Napisz komentarz
Podaj swoje imię