Skąd bierze się obecna popularność suplementacji, obecnie tak powszechnej i popularnej? Nie jesteśmy jej absolutnie przeciwni, ale warto wybierać racjonalnie i świadomie. Bo przecież chodzi o nasze zdrowie, a niekontrolowana suplementacja może przynieść więcej szkody niż pożytku!

[aktualizacja: 01’2024]

Rynek suplementów diety wciąż rośnie!

Ilość suplementów diety wydawanych w aptekach stale wzrasta. Świadczą o tym kolosalne liczby określające ten sektor rynku. Przykładowo w roku 2013 Polacy wydali na suplementy diety i leki OTC (bez recepty) przeszło 3 mld złotych. W 2018 r. sprzedaż apteczna i pozaapteczna suplementów (uwzględniając dietetyczne środki spożywcze) wyniosła, według szacunków PMR aż 5,4 mld zł. Czym spowodowany jest taki wzrost?

Apteczne półki uginają się od suplementów, bo łatwo je zarejestrować i nie podlegają surowym kontrolom. „To bardzo intratny biznes. Łatwość wejścia na rynek, wysokie marże i  często „sztucznie” rozbudzone potrzeby klientów sprawiają, że wiele firm inwestuje swój kapitał właśnie w suplementy” – mówi jeden z przedstawicieli producentów, chcący pozostać anonimowy.

Społeczeństwo traktuje często suplementy, jako polisę ubezpieczeniową na niedbale prowadzone życie, które toczy się w pośpiechu, stresie i napędzane jest wysokoprzetworzoną, śmieciową żywnością.

Jednocześnie większość ludzi, przyjmujących na co dzień suplementy diety, przypisuje im lecznicze właściwości, gubiąc gdzieś po drodze definicję i istotę suplementacji.

O znaczącej i ważnej różnicy między produktem leczniczym a suplementem diety pisałem w artykule: „Suplement diety nie jest lekiem! Sprawdź, czy Twoja domowa apteczka jest bezpieczna”.

Konsekwencje nieracjonalnej i rozpasanej suplementacji

Ekspansja witamino-mineralnych pigułek sprawiła, że zmienił się nasz sposób myślenia o żywieniu. Suplementy diety dla wielu z nas są substytutem zdrowej i zbilansowanej diety. Uważamy, że złe nawyki żywieniowe możemy zrekompensować jedną, dwoma lub kilkoma kolorowymi tabletkami. Jest to wygodna i z pozoru (!) niezbyt kosztowna alternatywa dla zdrowego odżywiania, aktywności fizycznej i czasu, który należałoby przeznaczyć na te cele.

Suplementowa obsesja sprawia, że z dnia na dzień dostarczamy sobie coraz mniejszą ilość prawdziwych wartości odżywczych, poddając nasz organizm działaniu nieprzebadanych związków. Wpadamy w ten sposób w pułapkę-paradoks – chcąc zadbać o swoje zdrowie raczymy się trucizną, którą traktujemy jako panaceum na niezdrowy tryb życia.

O niezbezpieczeństwie wielu z suplementów świadczy fakt, że nikt nie weryfikuje ich składników oraz zawartości w tabletkach. Ponadto wiele wyciągów roślinnych czy substancji nie posiada monografii EMA (Europejskiej Agencji ds. Leków), która jest gwarantem bezpieczeństwa i naukowej wiarygodności dopuszczanych do obrotu związków. Skutkiem tego na rynek apteczny trafiają preparaty, które są wielką niewiadomą. Konsument nie ma gwarancji, że skład widniejący na opakowaniu pokrywa się z jego wnętrzem.

Zamiast o twardych dowodach w kontekście wskazań do stosowania, mówi się o pozycjonowaniu preparatu – czyli opracowywaniu składu na podstawie wyimaginowanych chorób, które w danej chwili cieszą się zainteresowaniem opinii publicznej. W efekcie w aptekach mamy do czynienia z tabletkami na zimne stopy i dłonie, zespół niespokojnych nóg czy nadmierną potliwość!

W czym tkwi niebezpieczeństwo suplementacji?

Suplementowe niebezpieczeństwo nie tkwi wyłącznie w dezinfomowaniu pacjentów. Niestety brak instytucjonalnej kontroli nad rynkiem suplementów sprawia, że do mas tabletkowych trafiają substancje silnie działające, które zazwyczaj dostępne są z przepisu lekarza, a które nie są następnie zamieszczane w składzie na opakowaniu.

Taka sytuacja miała miejsce w Polsce – gdy do jednego z popularnych suplementów wspierających męską erekcję, trafiały śladowe ilości sildenafilu, a znany preparat na „jesienną chandrę” był zanieczyszczony tetrahydrokanabinolem (THC) – substancją psychoaktywną pozyskiwaną z konopii indyjskich. Pragnę zaznaczyć, że sytuacje te nie dotyczyły suplementów dystrybuowanych w sieci, lecz znanych marek dostępnych w każdej polskiej aptece.

Groźnym następstwem nieracjonalnego stosowania suplementów diety bez kontroli lekarza lub farmaceuty są interakcje, czyli wzajemne potęgowanie się efektów farmakologicznych substancji zwartych w suplementach, żywności i lekach.

O ile większość interakcji międzylekowych jest możliwych do wykrycia przez farmaceutę (dzięki transparentności i ścisłej kontroli produktów leczniczych), o tyle wychwycenie interakcji między suplementem a przewlekle stosowanymi lekami może być trudne, z powodu braku wiarygodności składu tych pierwszych.

Jakich połączeń suplementów z lekami należy się wystrzegać?

Uważajmy, aby nie łączyć/nie stosować:

  • suplementów, w których składzie jest miłorząb japoński z lekami przeciwzakrzepowymi (groźne ryzyko krwawień!),
  • argininy z lekami stosowanymi w chorobie niedokrwiennej serca (przełom nadciśnieniowy tj. stan kliniczny, w którym dochodzi do nagłego wzrostu ciśnienia tętniczego, a towarzyszyć mu mogą zagrażające życiu powikłania narządowe!),
  • wyciągu z żeń-szenia u chorych na nadciśnienie tętnicze,

UWAGA! Szczególną ostrożność powinni również zachować chorzy stosujący spironolakton, amlodypinę czy amiloryd w terapii nadciśnienia, jednocześnie wspierający się połączeniami magnezu z potasem – takie działania mogą prowadzić do groźnego dla życia przedawkowania potasu tj. hyperkaliemii!

To tylko kilka z wielu przykładów mających na celu zaznajomienie z tematem interakcji. Zainteresowanych odsyłam to artykułu dotyczącego interakcji leków ziołowych (kliknij: TUTAJ), gdzie znajdą Państwo związki roślinne wykorzystywane również w produkcji suplementów.

Uwaga na preparaty pomocnicze!

Interakcje wywołane przez suplementy nie są jedynym zmartwieniem naszego, starzejącego społeczeństwa.

Nieumiarkowanie w stosowaniu leków i suplementów powoduje, że stale narażamy siebie na ekspozycję substancji pomocniczych zawartych w farmaceutykach, które co do zasady powinny być farmakologicznie obojętne. Ilość równolegle przyjmowanych tabletek, zawiesin czy kapsułek sprawia, że stężenie tych substancji wzrasta do poziomu, który pozbawia je obojętności wobec organizmu.

Występująca na przykład w wielu preparatach żółcień pomarańczowa (E110), tartrazyna (E102), błękit brylantowy, parabeny czy laurylosiaerczan sodu mogą wywoływać skórne objawy alergiczne – pokrzywkę, świąd oraz wyprysk kontaktowy.

W szerszej perspektywie nadmierna suplementacja szkodzi również całemu zdrowiu publicznemu. W efekcie udowodnione naukowo zalecenia profilaktyczne czy terapeutyczne są zagłuszane przez cały sztab ludzi, którym zależy na promowaniu, sprzedaży i kreowaniu zapotrzebowania na suplementy diety.

Z zawodowego doświadczenia wiem, że kobiety z grupy ryzyka, stosujące antykoncepcję hormonalną, palące papierosy, z zakrzepicą w wywiadzie rodzinnym – zamiast profilaktycznego badania dopplerowskiego w poradni flebologicznej, wybierają „osłonę do antykoncepcji”, a pacjenci często nieświadomi początku miażdżycy, choroby Buergera, niedociśnienia czy niedokrwistości sięgają po tabletki „na zimne stopy i dłonie”!

Dla kogo suplementacja jest wskazana?

Pragnę zaznaczyć, że suplementacja nie jest zawsze jednym wielkim oszustwem. Są bowiem grupy ludzi, którzy powinni uzupełniać dietę pod kontrolą lekarza lub farmaceuty. Dotyczy to zwłaszcza rekonwalescentów, osób wyniszczonych przez nowotwór lub długotrwale stosujących leki. Wiele środków leczniczych stosowanych przez te osoby, pomimo bezdyskusyjnych korzyści w określonych chorobach, obarczonych jest działaniami niepożądanymi.

WAŻNE! Pacjenci stosujący przeciwcholesterolowe statyny powinni suplementować koenzym Q10, którego synteza jest u nich zahamowana.

Przeciwcukrzycowa metformina hamuje z kolei wchłanianie kwasu foliowego i witaminy B12 z pożywienia, co grozi rozwojowi niedokrwistości. Dlatego też w czasie terapii wskazana jest suplementacja ww. związkami.

Przykładem racjonalnej i opartej na naukowo udowodnionych faktach suplementacji jest stosowanie witaminy D3 zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym i wczesną wiosną. Jak wiadomo kąt padania promieni słonecznych w tym czasie, prewencja nowotworów skóry za pomocą filtrów UV oraz przebywanie w zaciemnionych pomieszczeniach sprawia, że synteza cholekalcyferolu w naszej skórze ulega upośledzeniu. O problemie świadczy fakt, że z roku na rok w zaleceniach lekarzy aktualizowane są dawki IU w różnych grupach wiekowych.

Przed jakąkolwiek decyzją dotyczącą przyjmowania suplementów diety, powinniśmy przede wszystkim zrobić swego rodzaju rachunek sumienia, dotyczący naszych nawyków żywieniowych, trybu życia czy ogólnego stanu zdrowia. Następnym krokiem powinno być zasięgnięcie opinii profesjonalisty – lekarza lub farmaceuty. Pozwoli to nam uniknąć przykrych konsekwencji płynących z samoleczenia.

Nie chciałbym, żeby artykuł dotyczący zagrożeń płynących z suplementacji traktowany był jako tendencyjny. Moim celem było nakreślnie wyraźnej granicy między leczeniem a suplementacją, między stanem zdrowia a chorobą i między profilaktyką a autodestrukcją.

Swoją opinią nie chcę również skrzywdzić tych producentów suplementów diety, którzy poszczycić się mogą wzorowymi normami etycznymi, ideą biznesu odpowiedzialnego społecznie czy surowo przestrzeganymi wewnętrznymi normami jakościowymi podczas produkcji.

Polecamy też nasze artykuły:

  1. Suplementy diety z berberyną – jasna, ale i ciemna strona ich stosowania. Czym jest berberyna, jakie są wskazania do jej stosowania i kto bezwzględnie powinien wystrzegać się jej suplementowania?
  2. Żywność ekologiczna – jakie warunki powinna spełniać?

9 KOMENTARZE

  1. Bardzo wartościowy artykuł. Suplementacja obecnie jest nadużywana i z czegoś, co może nam pomóc staje się specyfikiem, który nie działa lub szkodzi. Warto uświadamiać ludzi, że jeśli sami nie zadbają o zdrowe zwyczaje, tabletki tego nie zastąpią

    • Często narzekamy na jakość naszej służby zdrowia, a jednocześnie nie w pełni korzystamy ze swoich przywilejów. Jednym z nim jest wyczerpująca rozmowa z farmaceutą (magistrem farmacji), który jest do naszej dyspozycji w każdej aptece. Nie zdajemy sobie sprawy, że posiada on bardzo szeroką wiedzę o farmakoterapii i patofizjologii chorób. Już w tej chwili w przygotowywane są akty prawne, które nadadzą farmaceutom większe uprawnienia w ramach tzw. opieki farmaceutycznej. Pozwoli ona monitorować leczenie i przestrzegać zaleceń lekarskich. Dlatego z tego miejsca zachęcam do rzeczowych dyskusji z farmaceutą w kontekście suplementacji. Pozdrawiam

    • Panie Piotrze,
      dieta o której Pan pisze – Petera D. Adamo należy do tzw. diet alternatywnych, co oznacza, że jest skuteczność nie jest potwierdzona badaniami klinicznymi, a odczucia w czasie jej stosowania są wyłącznie subiektywne. Nie oznacza to, że poza wątpliwą korelacją między grupą krwi a sposobem odżywiania ma same minusy – wyraźnym atutem jest to, że nie jest ona restrykcyjna.

  2. Witam wszystkich.To może ktoś tu też wspomni o wchłanialności kapsułek żelowych i tabletek .Mówię tu o koenzymie Q10 . Z moich informacji wynika jasno i wyraźnie że suplementacja Tabletkami lub Kapsułkami bądź też jakieś preparaty w tak zwanym aerozolu nie będą w stanie zbudować odpowiedniego stężenia w osoczu krwi . Jednak jeżeli ktoś szuka to znajdzie no i się udało. Koenzym Q10Revolution to jest myślę to czego szuka wielu ludzi a nie te dziwne półprodukty dostępne na rynku

Zapytaj lub skomentuj:

Napisz komentarz
Podaj swoje imię