Tablety i smartfony zawładnęły współczesnym życiem. Mają też ogromny wpływ na rozwój naszych dzieci. Od nas samych zależy czy będzie to wpływ pozytywny.

Długo zastanawiałem się czy napisać ten tekst. Tablety to stosunkowo młode wynalazki (iPad zaprezentowany został w 2010 roku). Brakuje więc dokładnych badań na temat ich oddziaływania na organizm człowieka. Ja jednak chciałbym skupić się nad tym w jaki sposób urządzenia te wspomagają proces edukacji u dzieci. Jak pewnie już wiecie nie jestem lekarzem ani psychologiem. Jestem za to entuzjastą nowych technologii i ojcem dwójki wspaniałych chłopców w wieku 7 i 10 lat. I tak jak pewnie większość rodziców często zastanawiam się, czy nie popełniam błędu pozwalając dzieciakom na zabawy z elektronicznymi gadżetami.

Ajpaś, ajpaś!

Jednym z pierwszych słów, które nauczył się wymawiać młodszy syn była nazwa tabletu spod znaku nadgryzionego jabłuszka. Dwuletni wtedy Antek już po przebudzeniu wołał o „ajpasia”. Zastanawiacie się pewnie czy to normalne, żeby tak młodemu dziecku wkładać do rąk tablet. Ja uważam, że dzięki temu Antek znakomicie opanował wiele nowych umiejętności, których ciężko byłoby nauczyć tak malutkie dziecko. Dzięki elektronicznym wersjom puzzle, maluszek dosyć szybko przyswoił proste układanie elementów. Podobna wersja normalnej układanki zawsze nudziła mu się po kilkunastu minutach. Specjalna aplikacja wydana przez Lego pozwoliła mu wejść we wspaniały świat klocków, zanim jeszcze osiągnął manualne zdolności pozwalające łączyć ze sobą małe elementy. Wreszcie programy do nauki pisania i czytania doprowadziły do tego, że mój syn w wieku 2,5 roku znał wszystkie literki alfabetu. Największy sukces Antek odniósł jednak dzięki… kalkulatorowi w wersji na iPada. Możecie wierzyć lub nie, ale ta aplikacja zrobiła z niego prawdziwego matematycznego geniusza.

Tato, zbudowałem nasze osiedle!

A co tablet zaoferował mojemu starszemu dziecku? Franek miał prawie 6 lat kiedy pierwszy raz wziął do ręki iPada. Znał już alfabet. Potrafił łączyć literki w proste słowa i swobodnie wykonywał podstawowe działania matematyczne na liczbach z przedziału od 0 do 20. Nie bawiły go aplikacje, którymi fascynował się jego młodszy brat. Wpadł za to po uszy w świat gier i aplikacji rozrywkowych. Z perspektywy czasu widzę, że gry zręcznościowe wyrobiły u niego zmysł obserwacji, a aplikacje do rysowania i kolorowania pozwoliły mu dać upust swojej wyobraźni. Jednak prawdziwe szaleństwo zaczęło się dopiero wtedy gdy odkrył świat Minecraft. To niesamowite, że tak prosta (graficznie) gra potrafiła tak wciągnąć siedmiolatka. Musielibyście zobaczyć budowle i światy, które tworzył. Zaangażowanie i pasję z jaką to robił. Jego wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Po niespełna dwóch latach starszy brat wciągnął młodszego. Od pewnego już czasu chłopcy grają na dwóch tabletach, ale wspólnie wspólnie realizują swoje budowlane wizje. Dyskutują, sprzeczają się i szukają kompromisu. Jestem zauroczony tym jak wiele się dzięki temu nauczyli.

Toy story…

Tablet to absolutnie jedyna zabawka, która nie znudziła się moim chłopakom mimo 3 lat użytkowania. Jedynie Buzz Astral z ulubionego filmu starszego syna przez jakiś czas skutecznie bronił swojej pozycji. No i klocki lego, ale one zasługują na osobny artykuł. Wszystkie inne zabawki nie wytrzymywały próby czasu. Szkoda, że zmarnowaliśmy na nie tak wiele pieniędzy. Czasem, kiedy przypominam sobie swoje dzieciństwo wiem, że za każdą taką „nudną” zabawkę dałbym się wtedy pokroić. I to jest właśnie życie, w które wpisany jest ciągły rozwój i bezustanna zmiana. Czasem na lepsze, czasem na gorsze. Tablet to moim zdaniem właśnie to „lepsze”. To coś co zdecydowanie przyczynia się do wsparcia edukacji i zabawy.

Tablet dla dzieci i mamy je z głowy?

Nie, nie, nie! Tablet to jedynie narzędzie, które możemy wykorzystać z pożytkiem lub szkodą dla naszych dzieci. Pod tym względem niczym nie różni się od telewizora. Można używać go jako bezsensownego zapychacza czasu lub jako istotnego wsparcia w procesie edukacyjnym i rozrywkowym. Wychowanie dzieci to trudne zajęcie. Sprawia wiele radości, ale wymaga ogromnego wysiłku i wielu poświęceń. Mądre używanie tabletu naprawdę pomaga. Dzieci garną się do wszystkich zajęć opartych o takie gadżety. Warto to wykorzystać, ale z pewnością należy też kontrolować sposób w jaki dziecko korzysta z tabletu.

A zdrowie, oczy i promieniowanie?

Tu czuję się najmniej komfortowo. Wpatrywanie się godzinami w ekran tabletu prawdopodobnie nie jest obojętne dla oczu. Ja swoim chłopakom dozuję przyjemność obcowania z tabletem i zawsze dbam, aby poziom jasności ekranu dopasowany było do warunków w jakich dziecko obcuje z urządzeniem. Po za tym odkąd mamy w domu tablety, praktycznie do zera wyeliminowaliśmy telewizor. W zasadzie jestem jego jedynym użytkownikiem, który z racji przyzwyczajenia i zawodu ogląda jeszcze wieczorne informacje. To świadoma decyzja wynikająca z faktu, że telewizja to rozrywka nie wymagająca od widza niczego więcej niż oglądania. Tablet to przygoda i zawsze coś nowego (tysiące aplikacji). To myślenie, nauka, rozwiązywanie zagadek, zabawa z bratem i rodzicami, komponowanie muzyki i budowanie wirtualnego domu dla mamy. Żeby mieć na to czas musieliśmy z czegoś zrezygnować. Padło na właśnie na telewizję .

Jeśli czytając ten tekst odnieśliście wrażenie, że tablet zawładnął naszym życiem to jesteście w błędzie. Naprawdę staramy się zachować proporcje. Mamy czas na spacery, jazdę na rowerze, basen czy inne przyjemności. Starszy syn od blisko roku regularnie czyta książki (zasługa Pani nauczycielki), poza tym 3 razy w tygodniu trenuje koszykówkę. Na szczęście woli to robić w tradycyjnej formie :).

Uwielbiamy rodzinne wakacje, wycieczki, poznajemy i doświaczamy świat, który nas otacza.  Lubimy być razem a tablet nam w tym nie przeszkadza.

Zapraszamy do wysłuchania audycji z nami!  „Tabletowe dzieci” Jakuba Tarki:  LINK DO AUDYCJI

Komentujcie, dzielcie się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami.

 

 

2 KOMENTARZE

  1. Fajny tekst. U nas problemem jest to, że tablet naprawdę rozwiązuje nam problem. Jeśli chcemy odpocząć czy mieć chwilkę dla siebie to bardzo pomaga. Niemniej jednak po przeczytaniu tekstu mam wrażenie, że trochę przesadzamy.

Zapytaj lub skomentuj:

Napisz komentarz
Podaj swoje imię