Czy odżywianie 100% roślinne jest krokiem w dobrym kierunku? Na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę chcąc przejść na dietę warzywną? W poniższym artykule postaramy się wyjaśnić sprawę w przystępny sposób i rozwiać wątpliwości.

Środowisko dietetyczne rozwija się w ekspresowym tempie, „nowinek” dietetycznych jest mnóstwo, tak samo jak różnych rodzajów diet. Słowo „dieta” nie kojarzy się nam zbytnio pozytywnie. Wiąże się z restrykcyjnym, okresowym przestrzeganiem danego jadłospisu w celu osiągnięcia konkretnej poprawy naszego zdrowia, sylwetki czy samopoczucia. Osiągnięcie tego celu wymaga wielu wyrzeczeń. Jak mawiał Paul Nison „Łatwiej przekonać drugiego człowieka do zmiany zdania, niż do zmiany jego nawyków żywieniowych!”.

Dieta roślinna w ciężkich stanach chorobowych

Z odżywianiem roślinnym jest nieco inaczej. Może stanowić chwilowy, restrykcyjny sposób żywienia, być tzw. dietą, która odpowiednio przygotowana, 100% roślinna i organiczna przychodzi z pomocą w ciężkich, jak i przewlekłych stanach chorobowych. I tak właśnie wykorzystywana jest w lecznictwie na całym świecie, gdzie medycyna konwencjonalna uznaje przypadek za „beznadziejny”, „nieuleczalny” bądź krytyczny.

Tak zwany detoks owocowo-warzywny z odpowiednią suplementacją, okazuje się zbawienny u ludzi z chorobami nieuleczalnymi, jak choroby nowotworowe, czy przewlekłe choroby autoimmunologiczne.

Świetnym przykładem, i jednym z wielu, jest ośrodek edukacyjno – zdrowotny stosujący terapię Gersona, znajdujący się na Węgrzech. Również, dobrze znana już w Polsce, terapia dr Ewy Dąbrowskiej (post Dąbrowskiej), polegająca na zastosowaniu postu owocowo-warzywnego zbiera coraz szerszą rzeszę zwolenników.

Odżywianie roślinne jest wyborem na całe życie. Powody? Moda, poprawa samopoczucia, spróbowanie czegoś nowego czy ideologia – to najczęstsze przyczyny.

Niewielki odsetek osób przechodzących na dietę roślinną robi to z dnia na dzień. Większość stopniowo wyłącza ze swojej diety produkty pochodzenia zwierzęcego. Pomijamy sytuacje, gdy problemy zdrowotne zmuszają nas do gwałtownych zmian.

Odżywianie roślinne to nie jest dieta, to styl życia, to wybory podejmowane każdego dnia, świadomie i w pełnej wolności! Nie zadręczając się przy tym pytaniami: „Jak to?! – mam nie zjeść sera do końca swego życia?!”

Małymi kroczkami ku lepszemu zdrowiu i samopoczuciu. Już pierwsze zmiany pozwolą odczuć różnicę! Jesteśmy na to żywym przykładem!

Superlatywy, płynące z takiego stylu życia, motywują nas do zagłębiania się w tak istotną korelację, jaką jest żywienie i zdrowie.

Stawiajmy na odżywianie a nie bezmyślne połykanie byle czego!

„Apetyt rośnie w miarę jedzenia”! Samo to, co dzieje się w nas samych, w naszym ciele pod wpływem konkretnych składników odżywczych czy związków leczniczych jest czymś wspaniałym! To nie tylko odkrywanie nowych smaków. Dlatego pragniemy dzielić się tym z innymi!

Zależy nam na ODŻYWIANIU naszego organizmu a nie bezmyślnym, kompulsywnym objadaniu się, które jest impulsem psychicznym, niekiedy zajadaniem stresu lub jedzenie „byle czego”, aby zabić głód. Wiele ludzi otyłych jest niedożywionych!

Problem tkwi w jedzeniu, wręcz w połykaniu kolejnych kęsów wysokoprzetworzonej żywności, pozbawionej wartości odżywczych, której nie potrafimy wykorzystać w celu utrzymania dobrej kondycji.

Nasz organizm to nie „rurka”, przez którą wszystko przeleci bez konsekwencji zdrowotnych. Musimy pamiętać, że prędzej czy później organizm zawsze o swoje się upomni. Musimy zadbać i skupić się na odżywianiu komórkowym!

Nasz organizm to układ wysoce złożony!

Organizm ludzki jest piękny i niesamowity, tajemniczy i zdumiewający. Składa się z 100 trylionów komórek! To maszyna, której elementy ściśle ze sobą współpracują. Zakłócenie jednego z elementów zaburza pracę całego układu. Ważne, aby nie patrzeć na organizm ludzki przez pracę poszczególnych narządów, ale jak na kompatybilną całość składającą się z organów ściśle ze sobą powiązanych i wysoce specjalistycznie ze sobą współistniejących! Tyle słowem wstępu – czas przejść do konkretów, czyli co jest niezbędne i na co szczególnie zwrócić uwagę, odżywiając się roślinne?

Czym tak naprawdę jest odżywianie roślinne?

Odżywianie roślinne? Zapewne pierwsze co przychodzi Ci d głowy: „hmm.. same rośliny, to zapewne zdrowe pożywienie, ale można wpędzić się w niezłe niedobory??!!

Spożywanie produktów wyłącznie pochodzenia roślinnego (zwane również weganizmem, choć nie lubimy tego stwierdzenia, gdyż kładziemy nacisk na zdrowie, nie na ideologię) nie oznacza wcale zdrowego stylu życia czy zdrowej diety!

Tu nie można postawić znaku równości. Podobnie jak w sklepie „półka ze zdrową żywnością”, a w niej ponad połowa produktów nie ma nic wspólnego ze zdrowiem!

Odstawiając produkty pochodzenia zwierzęcego, a zastępując je wysoce przetworzonymi produktami roślinnymi, głównie sojowymi, (gdyż ich asortyment jest bardzo szeroki i łatwo dostępny), spożywając je kilka razy dziennie, możemy narobić sobie więcej szkód niż pożytku.

Ogromna ilość soi, jak również syntetycznych dodatków do żywności, spożywana w takiej ilości, powoduje, że dokonujemy gorszego wyboru, niż kupując mięso od znajomego rzeźnika i przygotowując je w domu!

Do tego dochodzą produkty z przetworzonej mąki pszennej, popularny w diecie wegańskiej „seitan” – czysty gluten – silnie alergiczne białko zbóż, otrzymywane z mąki pszennej po wypłukaniu skrobi. Białej mące często towarzyszy rafinowany cukier (sacharoza) i wszelkiego rodzaju utwardzone tłuszcze roślinne.

UWAGA! Wszystkie wyżej wymienione działania mogą szybko doprowadzić do problemów zdrowotnych. Takie sytuacje rzutują mocno na opinie, że dieta roślinna jest uboga, niewystarczająca i niebezpieczna. Po pierwsze świadomość, po drugie wiedza, po trzecie wybór! Nie zapominajmy o tym!

Jak dobrze skomponować dietę roślinną?

Musimy zacząć od początku… Nasz organizm składa się w większości z wody. Dlatego przede wszystkim musimy zadbać o odpowiednie nawodnienie w celu zachowania homeostazy.

Następnym elementem jest jakość warzyw i owoców. Zadbajmy o to, aby w jak największej ilości pochodziły one z upraw organicznych. Dominować powinny warzywa, a z nich szczególnie zielone warzywa liściaste i kapustne. Im więcej organicznych warzyw i owoców w formie surowej, tym więcej cennych składników odżywczych trafia do naszych komórek.

Źródłem białka są kasze, rośliny strączkowe, nasiona, orzechy i kiełki. Starajmy się w obróbce kulinarnej stosować gotowanie/duszenie pieczenie niż smażenie czy grillowanie.

Od najmłodszych lat, wbija się nam do głów, że podstawowym źródłem białka jest mięso (chyba każdy z nas pamięta słowa „możesz zostawić ziemniaki i surówkę, ale zjedz mięso!”).

Patrząc na budowę naszego układu pokarmowego, zdecydowanie bliżej nam do zwierząt roślinożernych. Warto na wstępie, wspomnieć, iż nadmiar białka jest o wiele bardziej szkodliwy i występuje znacznie częściej niż jego niedobór. O białku możecie poczytać też TUTAJ.

W diecie zachodniej jego spożycie zdecydowanie przewyższa zapotrzebowanie. Takie ilości przetworzonego białka zwierzęcego w diecie nie występowały do tej pory.

Wiele przeprowadzonych badań wskazuje na silny związek między spożyciem białka zwierzęcego, a zwiększonym ryzykiem zachorowalności na nowotwory (The Chine Study, T.Colin Campbell).

Mówi się wręcz, że jest przyczyną większości dolegliwości zdrowotnych i zaleca się spożywanie go maksymalnie dwa razy w tygodniu.

Białko zwierzęce wykazuje silnie właściwości prozapalne, zaburza równowagę kwasowo-zasadową organizmu, przyczynia się do rozwoju patogennej mikroflory jelitowej z powodu obecności bakterii gnilnych w jelitach.

Kryterium wartościowości białka jest zawartość aminokwasów egzogennych czyli takich, których organizm sam nie syntetyzuje. Te aminokwasy musimy dostarczyć wraz z pożywieniem.

Z kompletnością aminokwasów skoncentrowanych w jednym produkcie roślinnym jest znacznie gorzej niż w produkcie zwierzęcym. Jest to główny argument stosowany, w celu negatywnego przedstawienia białka roślinnego. Nie oznacza to, że nie dostarczymy wszystkich aminokwasów niezbędnych spożywając tylko białko roślinne.

Produkt zawierający białko wzorcowe (zawierający wszystkie aminokwasy egzogenne) nie musi być spożyty w jednym posiłku!

Natomiast nie mówi się o możliwościach wykorzystania poszczególnych białek przez organizm. Doskonale wiemy, że do procesu trawienia są niezbędne enzymy. Proces trawienia białka polega na „rozbiciu” proteiny na łańcuchy aminokwasów, coraz krótsze, aż do uzyskania poszczególnych „cegiełek” zwanych aminokwasami, które wykorzystywane są przez organizm, do syntezy własnych białek. Ten proces wymaga dużego nakładu energii.

Białko zwierzęce jest najtrudniejsze ze wszystkich składników pokarmowych w procesie asymilacji i wchłaniania. Roślinne jest bardziej labilne i łatwiej ulega procesowi trawienia.

Swoją drogą oba białka są „ciężkim orzechem do zgryzienia” dla naszego układu pokarmowego. Skoro organizm rozbija białko na aminokwasy, bo potrzebuje właśnie ich, dlaczego nie możemy ich spożywać w czystej postaci? I właśnie odpowiedzią na to w naturze są zielone warzywa liściaste, kiełki i surowe nasiona! To właśnie one posiadają „cegiełki” aminokwasów. Cennym źródłem są również wodorosty, amarantus, komosa ryżowa i rośliny strączkowe.

Ciekawostka! Białko migdałów jest najbardziej zbliżone składem do białka mleka kobiecego. Organiczny jarmuż, nie bez powodu, nazywany jest najzdrowszym warzywem na świecie.

Jill Ettinger zestawiła organiczny jarmuż z wołowiną. Właściwości przeciwzapalne, zawartość błonnika, wapnia i żelaza i jego banalna uprawa spowodowały zwycięstwo jarmużu!

Jeśli będziemy spożywać odpowiednią ilość warzyw i nasion nie ma możliwości wpędzenia się w niedobory aminokwasów!

Odżywianie roślinne a niedobory żelaza

Wraz z niedoborem białka, słyszymy o niedoborze żelaza, bo przecież żelazo hemowe, lepiej przyswajalne jest właśnie w produktach odzwierzęcych. Ale tylko jego 40% jest związane z hemem, a pozostała część to żelazo niehemowe, takie jakie występuje w produktach pochodzenia roślinnego. Istotnymi czynnikami są substancje zwiększające i hamujące przyswajanie żelaza z pożywienia. Witamina C w posiłku kilkakrotnie zwiększy wchłanianie żelaza, a o jej podaż we właściwej diecie roślinnej nie problem.

Żelazo niehemowe posiada niesamowitą właściwość, jest świetnie przyswajane w przypadku, gdy nam go brakuje natomiast słabo, gdy mamy go pod dostatkiem. Natomiast żelazo hemowe niezależnie od naszego zapotrzebowania przechodzi do krwiobiegu.

Z tego co udało się zaobserwować, osoby na diecie tradycyjnej, borykające się z anemią z powodu niedoboru żelaza, zalecane mają preparaty z żelazem, w celu uzupełnienia. Często nie daje to żadnych rezultatów, gdyż problem tkwi we wchłanianiu.

Przed przejściem na roślinny styl życia, za każdym razem, gdy robiłam badania posiadałam lekki niedobór żelaza, co wpływało niekorzystnie na inne parametry krwi. Natomiast po kilku latach roślinnej „diety” niedobór żelaza zniknął i do dziś nie mam z nim ani z innymi parametrami krwi, żadnego problemu! – pisze Monika.

Pomocne w unormowaniu poziomu żelaza są: melasa z karobu, sok z ekologicznego buraka z dodatkiem witaminy C, napar z pokrzywy, surowa natka pietruszki i regularne spożywanie kasz, nasion i orzechów.

Odżywianie roślinne a witamina B12

Odżywianie roślinne | Tu kolejnym bardzo częstym i burzliwym tematem do dyskusji jest kontrowersyjna i nie należąca do prostych, sprawa witaminy B12. Jest absolutnie niezbędna! Jej duże niedobory powodują nieodwracalne uszkodzenia układu nerwowego. Na niedobory są narażeni wszyscy, niezależnie od stosowanej diety! Jak to możliwe?

Otóż źródła tej witaminy to głównie ryby i podroby. Tylko tutaj jest małe „ale”!

Aby dostarczyć witaminę B12 z produktów zwierzęcych, musimy być pewni źródła ich pochodzenia. Tylko zwierzęta naturalnie hodowlane, które jedzą trawę, syntetyzują wit. B12, która następnie odkładana jest w tkankach.

A skąd pochodzi nasza dzisiejsza żywność z półek sklepowych? Z masowego chowu przemysłowego, gdzie zwierzęta nie zaznały przez całe swoje życie ani promienia słońca ani kawałka naturalnej ziemi!!! Karmione gotową paszą, której składnikami są genetycznie modyfikowane zboża oraz obligatoryjne dodatki, zapobiegające masowym epidemiom i zapewniające szybki przyrost masy.

Wykorzystanie, dostarczonej z pożywieniem, witaminy B12 przez nasz organizm zależy od sprawności czynnika wchłaniania Castle’a w żołądku, od pH treści żołądkowej oraz od aktywności enzymów.

Co z witaminą B12 produkowaną przez naszą florę jelitową?

Otóż B12 produkowana jest zarówno w jelicie cienkim jak i grubym.

Dr M.J. Albert, wykazała, że bakterie z gatunku Pseudomonas i Klebsiella produkują witaminę B12 w jelicie cienkim. Należy przy tym pamiętać, że jej ilość jest bardzo mała. Ta produkowana w jelicie grubym niestety nie jest wykorzystywana przez nasz organizm, gdyż proces wchłaniania odbywa się w jelicie cienkim.

Badano fermentowane produkty roślinne np.: tempeh pod względem zawartości tej witaminy, jednak zawierał nieaktywne jej formy. Alternatywą są wodorosty (glony) bądź produkty fortyfikowane.

Jednogłośnie możemy stwierdzić, że należy zbadać poziom witaminy B12 we krwi niezależnie od stosowanej diety. Osoby na diecie roślinnej koniecznie powinny ją suplementować. Ważne, aby stosowana witamina B12 przyjmowana była w obecności innych witamin z grupy B. Pozwoli to na uniknięcie ryzyka niedoborów innych witamin z tej grupy.

Zdecydowanie łatwiej jest odżywiać się zdrowo i suplementować witaminę B12, niż spożywać wysoce przetworzoną żywność z nadzieją, że może niewielką ilość tej witaminy z nią dostarczymy.

Odżywianie roślinne a produkty fermentowane

Obowiązkową pozycją w naszym codziennym menu powinny być niepasteryzowane produkty fermentowane, głównie warzywa (kapusta kiszona, ogórki czy buraki).

Odżywianie roślinne a wapń i witamina D

Następne z czym możemy się spotkać jest kwestia wapnia i witaminy D.

Produkty roślinne bogate w wapń to: figi, sezam, mak, migdały, jarmuż, surowe liście rzepy lub mniszka lekarskiego, melasa z karobu, amarantus. Jednak, aby ten wapń z pożywienia został prawidłowo wykorzystany NIEZBĘDNA jest witamina D i K2.

Każda z nich zasługuje na oddzielny długi wpis 🙂

Witamina D, właściwie hormon, który ma wpływ dosłownie na wszystko, nie tylko na układ kostny, jak powszechnie się głosi. Każda komórka naszego ciała posiada receptory witaminy D. Pomału odkrywa się jej kluczowe znaczenie w wielu przewlekłych schorzeniach jak autyzm, stwardnienie rozsiane i wiele, wiele innych.

Około 90% Polaków cierpi na niedobór witaminy D! Suplementować powinniśmy ją wszyscy, przez cały rok (latem niższe dawki), nie tylko dzieci w zapobieganiu krzywicy, czy osoby starsze borykające się z osteoporozą lub innymi problemami tkanki kostnej.

Wynika to z naszej strefy klimatycznej. Promienie słoneczne, które odpowiadają za syntezę witaminy D na naszej skórze to promienie UVB, a one docierają do nas tylko w okresie 3 najcieplejszych miesięcy w roku.

Aby dostarczyć sobie w tym okresie witaminę D, należy przebywać na słońcu w godzinach południowych, czyli w tym czasie kiedy alarmują lekarze, aby go unikać. Natomiast, aby dotarły one do powierzchni naszej skóry, nie możemy używać żadnych środków z filtrem. Ostatnie informacje donoszą, że tego typu kosmetyki przyczyniają się do rozwoju nowotworów. Wychodźmy na słońce, korzystajmy z tego pięknego, naturalnego lekarstwa, pamiętając by było to okresowe naświetlanie a nie godzinne opalanie.

Niedobór witaminy D przyczynia się do: alergii, ADHD, astmy, cukrzycy, depresji i zaburzeń psychicznych, infekcji (tzw. sezonowe grypy i przeziębienia), nadwagi i otyłości, nowotworów, chorób związanych praktycznie z każdym układem w naszym organizmie, po chroniczne zmęczenie i problemy hormonalne.

W bardzo prosty sposób możemy przekonać się o potędze jej działania, wystarczy zażyć sporą dawkę witaminy D rzędu kilkudziesięciu tysięcy jednostek, gdy dopada nas infekcja/przeziębienie. W połączeniu z dużą dawką naturalnej witaminy C (dopiero powyżej 8g dziennie ma działanie terapeutyczne!) potrafi szybko zbić wysoką temperaturę i postawić na nogi 🙂

Jeśli chodzi o witaminę K2. Od dawien dawna znamy witaminę K, która odpowiada głównie za proces krzepnięcia krwi. Ale K2? O tym nie za wiele mówi się na uczelniach medycznych. A szkoda!

Witamina K2 okazuje się kluczową substancją sterującą gospodarką wapniowo-fosforanową. Bardzo istotna w leczeniu osteoporozy, schorzeń układu kostnego jak również w miażdżycy.

Witamina K2 ma kluczowe znaczenie w zapobieganiu odkładania się wapnia w tętnicach. Mówimy o formie K2-MK7, która odgrywa bardzo ważną rolę w zapobieganiu chorobom układu krążenia, które należą do pierwszej przyczyny zgonów na świecie.

WAŻNE! Suplementując witaminę D zawsze należy pamiętać o uzupełnianiu również witaminy K2-MK7!

Zapytaj lub skomentuj:

Napisz komentarz
Podaj swoje imię